Po całym życiu spędzonym pomiędzy miejscem urodzenia w Lahore, Pakistanem, Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, Mohsin Hamid jest ekspertem nie tylko w obserwowaniu otaczającego go świata, ale także w wykorzystywaniu otoczenia do karmienia swojej sztuki. W 1993 roku był stosunkowo świeżo przybyłym do Stanów przeszczepem i napisał swoją debiutancką powieść Moth Smoke o Pakistanie. Kiedy w 2000 roku przeniósł się do Londynu, w The Reluctant Fundamentalist pisał o Nowym Jorku, który niedawno opuścił. A kiedy znalazł się z powrotem w rodzinnym Lahore, zaczął rodzić się pomysł na Ostatniego białego człowieka, do którego pisania nie usiadł przez wiele lat
Książka, która właśnie trafiła na półki, wyobraża sobie świat, w którym biali ludzie zaczynają zmieniać się w ciemnoskórych – najpierw powoli, kilka osób budzących się bez swojej białości w rozbieżnych miastach w całym kraju, a potem szybko, gdy nagle całe społeczności są tak samo podobne na zewnątrz, jak i wewnątrz. „Myślałem o uświadomieniu sobie po 9/11, że tam, gdzie wcześniej, jeśli zajmowałeś pozycję rasową, która nie była wyraźnie biała lub czarna, można było przejść przez życie z jedynie drobnymi przykrościami w kwestii dyskryminacji – ale potem, po fakcie, zostałbyś wciągnięty do pokoju przesłuchań na lotnisku”, mówi. „I myślałem o świecie, w którym zdajemy sobie sprawę, że rasa jest fikcyjnym konstruktem, który powołaliśmy do istnienia, ale który w rzeczywistości sam nie istnieje”
Kiedy Hamid rozmawia z The Hollywood Reporter przez Zoom dla tego wywiadu, jest z powrotem w Nowym Jorku – nawiasem mówiąc, autor i jego rodzina pożyczają dom reżysera filmowej wersji Fundamentalist – gdzie przygotowuje się do publikacji The Last White Man. Wyruszy w krajową trasę koncertową, która będzie skróconą wersją długich, wyczerpujących podróży do czytelników w całym kraju, do których jest przyzwyczajony, ale biorąc pod uwagę, że powieści Hamida sprzedały się w milionach egzemplarzy, a jego ostatnia książka jest obecnie adaptowana przez Higher Ground, firmę produkcyjną prowadzoną przez Baracka i Michelle Obamów, ma on wielu fanów, którzy czekają, by zadać mu pytania. Tutaj udziela kilku odpowiedzi na temat inspiracji do swojego najnowszego dzieła i tego, czego nauczył się w procesie przekształcania swoich książek w filmy.
Z amerykańskiej perspektywy łatwo jest interpretować Ostatniego białego człowieka jako reakcję na ostatnią administrację prezydencką. Ale wyobrażam sobie, że to nie jest cała historia inspiracji tej książki …
Miałem konkretny pomysł na początku administracji Trumpa, co jeśli ten facet nagle się obudzi i nie będzie już biały? A co jeśli to zacznie się rozprzestrzeniać i jakie to będzie uczucie? Ale to była bardziej narracyjna droga do idei, o których myślałem od prawie dwóch dekad. Po 11 września moja kategoria rasowa stała się znacznie mniej neutralna; ludzie denerwowali się, gdy wsiadałeś do metra, i miałem wrażenie, że coś tam się zmieniło, ale że ja sam się nie zmieniłem. Miałam poczucie straty, że chciałabym wrócić do tego, co było wcześniej, ale także świadomość, że jestem współwinna systemu. Zawsze byli ludzie, którzy doświadczali tego założenia zagrożenia, ale do tej pory ja go nie doświadczałem – więc czy to jest naprawdę system, do którego chcę wrócić?
Zarówno Ostatni Biały Człowiek , jak i Wyjście na Zachód (które jest w przygotowaniu jako film) mają w sobie element nierealności; zmiany koloru skóry w Białym Człowieku i magiczne drzwi, które pozwalają ludziom uciec z kraju w Wyjściu . Jak myślisz, dlaczego przyciąga Cię ten styl?
Myślę, że to, co wyobrażamy sobie jako prawdziwe, w rzeczywistości nie jest prawdziwe. Kolory nie są w rzeczywistości tymi kolorami; to tylko interpretacja naszych mózgów. Albo wyobrażamy sobie, że jesteśmy w określony sposób, a kiedy działamy w opozycji do tego, usprawiedliwiamy to mówiąc: „Och, nie byłem sobą” A fikcja pozwala nam zrezygnować z tego despotycznego trzymania się rzeczywistości. Nie sądzę też, że moje książki są tak dalekie od prawdy: Exit West jest o świecie, w którym dystans się załamuje, a tutaj ty i ja załamaliśmy dystans poprzez te urządzenia, których używamy do rozmowy ze sobą. To, co często robię w mojej pracy, to urzeczywistnianie emocjonalnie tego, co już zrobiła technologia. Myślę, że to ciekawy sposób na zbadanie tego, co dzieje się obecnie.
Jaki jest Twój stosunek do adaptacji Twoich prac? Czy czujesz się w nie zaangażowany, czy wolisz usiąść i patrzeć jak ktoś inny przejmuje stery kreatywności?
Pierwszym międzynarodowym filmem, który powstał na podstawie jednej z moich książek był The Reluctant Fundamentalist i przypuszczam, że można powiedzieć, że mam bardzo dobre relacje z tym filmem, biorąc pod uwagę, że mówię do was z salonu naszej reżyserki, Miry Nair. 15 lat temu, kiedy zaczęliśmy współpracować, postanowiłem wysłać moje dziecko do szkoły, mówiąc kreatywnie. Pomyślałam, że przekażę moją książkę i zobaczę, jak to się skończy. Zaufałem Mirze i poczułem silną osobistą więź i powiedziałem: „Po prostu wyciągnij rękę, jeśli masz jakieś pytania” Ale potem poprosili mnie o współpracę nad kilkoma pierwszymi szkicami scenariusza, a następnie podczas kręcenia filmu prosili mnie o doradztwo od czasu do czasu. Miałem więc większą rolę niż się spodziewałem, ale wiele się nauczyłem.
Czego nauczyłeś się najbardziej wartościowego?
Piszę powieści, które pozwalają czytelnikom wyobrazić sobie wiele z tego, co dzieje się w historii. Wszystkie moje powieści starają się stworzyć niejednoznaczną przestrzeń, którą czytelnik sam tworzy. Kiedy powstaje film, nagle wszystko musi stać się bardziej konkretne – czytelnik nie może być reżyserem, ponieważ istnieje rzeczywisty reżyser. W przypadku Fundamentalisty, książka była o byciu podejrzanym bez wiedzy o tym, czy nasze podejrzenia są słuszne; musiała stać się filmem, w którym wiemy, kim jest ta podejrzana postać, grana przez Lieva Schreibera. Projekt stał się czymś zupełnie innym, ale na swój sposób pięknym, bo to bardzo kosmopolityczny film, do którego realizacji zjechali się ludzie z różnych stron świata: indyjski reżyser, pakistański pisarz. Teraz, kiedy pracuję z filmowcami, zdaję sobie sprawę, jak trudno jest ludziom wypełnić puste miejsca w tym, co ja stworzyłem. Ktoś powie mi, że moja książka jest jak film, ale potem mijają lata z licznymi scenarzystami i wersjami scenariusza, a on nadal nie powstaje.
Z zewnątrz, jako fan książki, można odnieść wrażenie, że adaptacje trwają wiecznie, by zakończyć się sukcesem …
Miałem właśnie bardzo interesującą rozmowę z kilkoma pisarzami-reżyserami i to, co powiedzieli, naprawdę zostało ze mną. Zwrócili uwagę na to, że powieści, które piszę, są już dość małe i przeszły przez ogromną kompresję – jeśli spróbujesz zrobić z nich filmy fabularne i skompresować je jeszcze bardziej, trudno, żeby to wytrzymało. Zacząłem więc myśleć o wartości limitowanych serii i myślę, że warto byłoby spróbować, a także, że powinienem spróbować być bardziej aktywny w zespole, który próbuje powołać do życia Ostatniego Białego Człowieka. To dla mnie ogromna zmiana perspektywy, ale po tylu latach unoszenia się na peryferiach, powinienem chyba zacząć sprawdzać, czy mam jakieś zdolności lub umiejętności w tej dziedzinie
Czy Exit West jest nadal potwierdzony jako film fabularny?
To jest w tej chwili na dobrej drodze, aby być filmem. Jest w rozwoju przez Obamów Higher Ground Productions, dla Netflixa, z Rizem Ahmedem dołączonym do gwiazdy w nim. Ten proces trwa już od jakiegoś czasu, więc mam nadzieję, że wkrótce osiągnie punkt, w którym będzie można ruszyć do przodu. Myślę, że od dłuższego czasu wszyscy mają apetyt, by ruszyć do przodu.
Czy podjęłaś wspólny wysiłek, aby ponownie pracować z Rizem?
Współpracowaliśmy przy Reluctant Fundamentalist, oczywiście, a on jest osobistym przyjacielem i kimś, kogo darzę ogromnym szacunkiem. Myślę, że artystycznie jest bardzo uczciwy. Traktuje znaczenie tego, co robi bardzo poważnie, więc zawsze szuka innych ludzi do współpracy, których serca są na właściwym miejscu. Rozmawiamy zazwyczaj o książkach, filmach i wydarzeniach na świecie, ale on również daje mi swoje przemyślenia na temat moich książek. Wymieniamy się pomysłami. Jest kimś, kogo postrzegam jako współpracownika nie tylko przy konkretnych projektach, ale w naszym życiu i myśleniu o pracy, którą wykonujemy.
Nie mogę cię puścić bez pytania, czy poznałeś Baracka i Michelle Obamów …
Wiesz, jeszcze ich nie spotkałem. Mam nadzieję, że tak, ale jest pewnie kilkaset milionów innych ludzi, którzy chcieliby ich poznać. Ale naprawdę podziwiam to, co robią w tej pracy. Oboje są poważnymi pisarzami, co jest rzadkością u postaci politycznych. Nie mogąc mówić z osobistego doświadczenia, mam poczucie, że podchodzą do tej pracy jak do autorskiej. Że w projektach, których się podejmują, jest autorstwo. Więc jestem podekscytowany, aby zobaczyć, co się stanie.